Monday 29 April 2013

Goan beach life...Troszke z zycia na plazy...

The bus to Chaudi Canacona. Window seat recommended.... Autobusem do Chaudi... Najlepsze miejsce pod oknem.

Chaudi market.




Pasta! Makarony !


Petti/ patti- best breakfast ever. Sniadanko.

Want to be like Superman? Drink milk flavoured vitamin juice.

Our new bathroom pet. Dzielimy lazienke...



Troszke wyglupow na plazy...



Sudeep and his dad.


Palimy troche...

The fire-starters.

Medicine- Urac (Cashew vodka), Soda and Limca.... KAZIU wieczorowa pora !!! Urak (wodka robiona z owoca nerkowca, poprzez lokalnych smakoszy). Najlepiej smakuje z mineralna gazowana i napojem z lemonki. Zaopatruje nas wujek...

First breakfast on the Trangia. Pierwsze sniadanko gotowane na nowym kucherze...


Wiecej wyglupow....

Raj and Sudeep the magicians.



You can do it...

Baby pigs.

Krykiet o zachodzie ...


"Hi."


Banany z karmelizowanym chlebem mmmmmm....

Boom. Second best breakfast ever.


Just moo-ching about. (That's one in a row dad).
To tyle z Goa... Jutro rano mamy 29cio godz. pociag do Delhi, z kad nastempnym pociagiem lub autobusem ruszymy w Indyjskie Himalaje, himachal pradesh. W tej chwili temp.w Goa przekracza 35C i z kazdym dniem jest coraz gorecej, takze juz nie mozemy doczekac sie chlodniejszego, gorskiego powietrza, spania w namiocie, gorskich wedrowek i moczenia nog w gorskich potokach... Chcemy rowniez odwiedzic miejscowosc Shimla, z kad pochodzi Zoe prababcia... No to do zobaczenia w krodce...
Tomorrow we leave Goa for Himachal Pradesh; 29 hour train back to Delhi and then buses/trains to the mountains. Really looking forward to cooler air, swimming in sweet water, trekking and camping. Probably heading to Old Manali first, with a definite trip to Shimla to see Great Grandma's old school and birthplace. Thank you Goa and the Pagi family for making us feel so welcome and loved; we're sure to come back one day. Happy Birthday to Mummy Wilson, sending you big kisses and hugs from us both.